Do Sapy przyjechaliśmy busem nocnym nad ranem i spędziliśmy w tej miejscowości dwa dni. Okazały się one niezwykle owocne pod względem edukacyjnym, ponieważ mieliśmy okazję przyjrzeć się z bliska mniejszości etnicznej Hmongów. Nawet nasza pani przewodnik była przedstawicielką tej mniejszości. Zaskoczyła nas swoją bardzo dobrą znajomością języka angielskiego, którego de facto nauczyła się od turystów. W trakcie rozmowy okazało się, że jest ona niewiele starsza od nas - w wieku 24 lat urodziła 3 dzieci. Z czego ostatnie zaledwie 3 miesiące temu.
Podczas naszego spaceru do wioski Hmongów mieliśmy okazję podziwiać malownicze widoki na trasy ryżowe jakie oferują okolice Sapy, zaś w samej wiosce nasza przewodnik pokazała nam swój dom - wybudowany z drewna, bez bieżącej ciepłej wody i z niewielką dostawą elektryczności. Ponadto mogliśmy też przyjrzeć się procesowi tradycyjnego tkania, wciąż praktykowanego przez Hmongów.
Ze smutnych obrazów widzieliśmy też całe gromady dzieci, które próbowały nam sprzedać różnego rodzaju drobnostki. Nasza pani przewodnik ostrzegła nas byśmy niczego od dzieci nie kupowali - w przeciwnym razie nie pójdą one do szkoły, a zamiast tego wciąż będą w ten sposób pracować na ulicy.
Drugi dzień w Sapie spędziliśmy odwiedzając bardziej komercyjne miejsca. Przede wszystkim mogliśmy zwiedzić wioskę Cat Cat, która - przy założeniu, że Sapa jest dla Wietnamczyków tym, czym dla nas jest Zakopane - całkiem nieźle mogłaby odgrywać rolę wietnamskich Krupówek. Oczywiście wietnamska, tradycyjna kultura była tam przerysowana, mimo to uznaliśmy miejsce za warte odwiedzin tym bardziej jako rodzaj porównania do naszych doświadczeń dnia poprzedniego. Poza tym obejrzeliśmy pokaz tańca wystawiony przez młodych Hmongów.
Kolejnym etapem naszej wyprawy były odwiedziny w malowniczej miejscowości Nim Binh. Obszar ten jest pod ochroną UNESCO i słynie z malowniczych, wapiennych formacji skalnych oraz rozsianych wzdłuż rzek pagód. Wiele z tych zabytków zwiedzaliśmy od środka starając się lepiej zrozumieć tutejsze tradycje i zwyczaje.
Comments